top of page
Food Truck Owners
Copy of yes-logo-red-transparent.png

Y.E.S. PROJECT - Young (Ex)Offenders Support

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z pracodawcami zatrudniającymi osoby młode po opuszczeniu schronisk dla nieletnich, zakładów poprawczych lub zakładów karnych. Jaka jest ich motywacja? Z jakimi problemami się mierzą? Czy zatrudnienie trudnej młodzieży ma sens?

Zapraszamy do lektury.

Wywiady przeprowadziła: Daria Matynia

Zatrudnianie byłych osadzonych jest w Polsce wciąż tematem-rzeką. Osoby opuszczające zakład karny czują się zagubione i mają trudności w powrocie do społeczeństwa. Poszukiwania pracy bywają mozolne - pracodawcy mają obawy, bywają uprzedzeni i kierują się stereotypami.

W ramach współpracy w międzynarodowym projekcie “Yes: Young Ex-Offenders Support”, wraz z partnerami z Litwy, Czech oraz Norwegii zgłębiamy tematykę zatrudniania byłych osadzonych. Jednym z kroków było odnalezienie pracodawców, którzy zatrudniają lub zatrudniali takie osoby i rozmowa z nimi.

Czy mieli obawy? Co radzą innym? Jak to wygląda od środka? 

 

Pani Anna Bartniczak to przedsiębiorczyni, która od wielu lat oddana jest pracy w branży beauty. Jak sama mówi “swoją firmę prowadzę z zaangażowaniem już od kilkunastu lat - rozwijamy się z roku na rok, zaspokajając potrzeby konsumentów”. Firma KOSMETYKSHOP zajmuje się między innymi kosmetykami oraz materiałami jednorazowymi z dziedziny fryzjerstwa, kosmetyki twarzy i ciała oraz manicure, i pedicure. 

“Rynek nieustannie się zmienia co powoduje iż ciągle poszerzamy ofertę. Trzeba być stale na bieżąco w tym sektorze aby nie odstawać od konkurencji. Kilkunastoletnie doświadczenie pozwala nam na to by móc sprostać dzisiejszym wymaganiom klientów to po pierwsze, po drugie mamy szerokie grono zaufanych nam już odbiorców.” - mówi.

W firmie zatrudnionych jest obecnie kilkadziesiąt osób.

“- Ile z tych osób to osoby po wyrokach? 

  • Pojedyncze osoby mają historię z wyrokiem w tle. 

  • Kiedy pierwszy raz zatrudniła Pani osobę z kryminalną przeszłością? Jaka jest tego historia?

  • Pierwszy raz w firmie osoba z kryminalną przeszłością pojawiła się około 2 lata temu. Nie od zawsze wiedziałam, że można podjąć się takiej współpracy i też nie rozważałam takiego zatrudnienia. Kiedy dowiedziałam się (chyba właśnie z fundacji) o możliwości przyjęcia do zespołu osoby z powiedzmy sobie "inną" kroniką z chęcią się tego podjęłam. Historia całego przebiegu jest dość krótka. Gdy dotarła do mnie taka wiadomość mieliśmy akurat zapotrzebowanie na przyjęcie w firmie nowego pracownika. Było to oczywiście jednym z powodów szybszego zatrudnienia, ale chęć zaangażowania się w zupełnie dla mnie nowy projekt również mnie zastanawiała zarazem budziła zainteresowanie.”

Naturalnie pojawiły się także wątpliwości - dla p. Ani była to kompletnie nowa sytuacja.

“Miałam w głowie mnóstwo pytań jak ta współpraca może się układać. Były to jednak retoryczne pytania, ale nie nazwałabym tego wątpliwościami. Nie wahałam się co do słuszności podjęcia tej decyzji.” - mówi, po czym dodaje: “- Myślę, że podjęłam tę współpracę głównie dlatego ponieważ próbowałam postawić się w pozycji tej kobiety tj. na jej miejscu też zwyczajnie chciałabym dostać szansę jak i nie czuć się wykluczoną ze względu na swoją przeszłość.”

Stygmatyzacja to coś, z czym osadzeni i byli osadzeni spotykają się na co dzień. Z wieloletniego doświadczenia w pracy z takimi osobami, wiemy, że przyznanie się do swojej przeszłości bywa dla nich ciężkie i nie chcą to robić, bo boją się reakcji innych i tego, że będą oceniani już tylko przez pryzmat pobytu w więzieniu.

“- Jakie były reakcje wśród współpracowników? Czy wiedzą o przeszłości swojej koleżanki?

  • Współpracownicy znają wydarzenia z życia tej kobiety. Reakcje były zupełnie normalne, co mnie cieszy, bo to oznacza, że stworzyłam zespół, który ma podobne wartości jak ich pracodawca. Od początku praca układała się naprawdę bardzo dobrze. Akceptacja i zrozumienie drugiego człowieka to w dzisiejszych czasach coś bardzo cennego co w naszym zespole się udaje.  Dzięki temu tak bezproblemowo się zintegrowaliśmy z nową osobą.”

A jak jest z uprzedzeniami wśród pracodawców w Polsce? Chcą zatrudniać byłych osadzonych czy może mają jakieś obawy? P. Ania tłumaczy, jak to według niej wygląda:

“Obawy zawsze są w stosunku do nowych pracowników niezależnie jaką mieli przeszłość, bo po prostu są to dla nas zupełnie obce osoby. Ważne by wykonać ten pierwszy krok, a myślę że pracodawcy mogą martwić się właśnie nawiązaniem tych pierwszych rozmów. Mogą nieco inaczej na nie się nastawiać, ale nie nazwałabym tego jednak uprzedzeniem a stereotypem, że ta historia może się jeszcze raz powtórzyć w przyszłości.”

Zapytaliśmy także o to, co można by zmienić, aby ułatwić osobom z kryminalną przeszłością poszukiwania legalnego zatrudnienia:

“ - Jak Pani uważa, co trzeba by zrobić, aby ułatwić byłym osadzonym zdobycie pracy? Jakich zmian potrzeba?

  • Moim zdaniem potrzebne jest wsparcie przede wszystkim adaptacyjne jest to oczywiste ale i bardzo ważne aby w pierwszych miesiącach na wolności kompleksowo umieć doradzić. Odkrywanie zainteresowań tych osób by móc odpowiednio dobrać pracę. Jeśli takie osoby pracowałyby z pasji byłoby to na pewno ich codziennym, przyjemnym do spełniania celem.

  • Czy uważa Pani, że stworzenie sieci (może jakiegoś portalu internetowego, strony, organizacji...), łączącej potencjalnych pracodawców z byłymi osadzonymi byłoby dobrym pomysłem?

  • Myślę, że tak. Umożliwiłoby to na pewno dostęp do wiedzy na temat współpracy z takimi osobami ale i pozwoliłoby na pierwsze rozmowy/kontakty pracowników z byłymi osadzonymi. W dobie internetu (pandemia to spotęgowała) okaże się to niezbędnym komunikatorem a i wygodnym rozwiązaniem.”

P. Ania stanowi świetny przykład dla innych pracodawców, dlatego zapytaliśmy ją także o to, jakie ma rady dla osób, które nigdy nie zatrudniały takich osób:

“Otwartość i próba przełamania stereotypu, że taka osoba na pewno popełni ten sam błąd w przyszłości, a także już przy podjęciu współpracy komunikacja na równi z pozostałymi pracownikami aby nie doszło do wykluczenia.”

Na koniec zapytaliśmy o to, co kluczowe: 

“- Czy warto dać komuś szansę?

  • Oczywiście, że tak. Każdy człowiek na nią zasługuje a jeśli wykazuje do tego szczere chęci i jest w pełni zaangażowany to sukces gwarantowany.”

 

Odwiedziliśmy także Pana Piotra Różkowskiego - przedsiębiorcę z wieloma pomysłami i wielkim sercem. Pan Piotr prowadzi obecnie firmę Factory-Serw, która działa w szeroko pojętej branży spawalniczej, a od roku działa także - jak to mówi - “w drugiej gałęzi, czyli w meblach industrialnych - tutaj widać efekt końcowy tego, co tworzymy, ale wszystko dzieje się właśnie w Factory-Serw”. Druga działalność Pana Piotra to Craftwood - niekonwencjonalne meble tworzone rzemieślniczo i z pełnym zaangażowaniem wszystkich pracowników. Już od progu widać i czuć, że to wyjątkowe miejsce tworzone przez wyjątkowych ludzi.

“ - Ile osób zatrudnia pan w tym momencie? Jeśli chodzi o firmę spawalniczą.

  • Jest to jedenaście osób.

  • Ile z nich to osoby z kryminalną przeszłością?

  • Jeśli chodzi o kogoś, kto odbywał karę pozbawienia wolności, to w tym momencie jest to jedna osoba.”

Pan Piotr dodaje po chwili:

“Jeśli miałbym jednak policzyć z tym, co wcześniej, to łącznie zatrudnialiśmy około dwudziestu takich osób”. Liczba okazała się przyjemnie zaskakująca, dlatego zapytaliśmy o to skąd oni się brali, jaka jest tego wszystkiego historia:

“Większość przyszła do nas właśnie z Fundacji Sławek” - mówi Pan Piotr - “Też w jakiś dziwny sposób trafiali do nas także prosto z ulicy, mimo tego, że my o nich nic nie wiedzieliśmy ani oni o naszej firmie, to gdzieś po prostu w trakcie współpracy okazuje się, że ktoś jest po tym wyroku.”

”Jakoś tak przyciągamy takich ludzi” - dodaje z uśmiechem. 

“- Sami się przyznają do tego, że mają taką, a nie inną przeszłość czy dopytuje pan o to?

  • Nie sprawdzamy żadnych dokumentów o niekaralności, nie szukamy tego. To wychodzi naturalnie. Nie pytamy o to, to po prostu wychodzi albo sami pracownicy między sobą o tym rozmawiają, łatwiej się otwierają, bo dzielą wspólne doświadczenia. 

  • Wstydzą się o tym mówić? Czy z czasem jest łatwo i bez problemu mówią o tym gdzie, co jak, co się zadziało…? 

  • Ja mam wrażenie, że nigdy do końca nie mówią wszystkiego. Jest czasem tak, że próbują może zaszpanować, pokazać, że ja już tyle przeżyłem, ale inni szybko to korygują i mówią takiej osobie, że “słuchaj, no ty jeszcze jednak chyba tego życia aż tak nie znasz, znasz na razie margines, a życie to poznasz jak zaczniesz żyć normalnie”. Po takim zderzeniu z rzeczywistością, trochę już im przechodzi to takie szpanowanie. Raczej nie afiszują się z tym.”

Pan Piotr przyznał, że rozumie obawy innych pracodawców, zna dobre i złe strony współpracy z byłymi osadzonymi, sam doświadczył różnych trudności.

“ - Przyznał pan, że bywa bardzo ciężko, a jednak dwadzieścia osób to sporo. Dlaczego zatrudnia pan byłych skazanych?

  • Nasza firma powstała z takim zamysłem, żeby było to dobre środowisko. Chcieliśmy pomagać ludziom - takie było założenie. Nie wiedzieliśmy jeszcze jak, ale wiedzieliśmy, że chcemy to robić. Wiedziałem jedno - ja nie chcę firmy, która jest tylko po to, żeby zarabiać pieniądze. Nie chciałem tego.”

Usłyszeliśmy następnie historię pierwszej osoby z kryminalną przeszłością, która znalazła się u p. Piotra:

“Pierwszy człowiek znalazł nas sam, w Internecie. Okazało się później, że przyszedł właśnie z Fundacji Sławek. Przyszedł na staż, a my sami zobaczyliśmy, jak fajnie jest poznawać takich ludzi, uczyć ich czegoś i tak to się zaczęło - zaczęli przychodzić, także z fundacji.”

Pan Piotr podkreślił także jak ważny jest balans i współpraca - twierdzi, że pracownicy czerpią jeden od drugiego i uczą się od siebie nawzajem. 

“Ja zawsze staram się, żeby ci niekarani przeciągali na swoją stronę tych, którzy byli karani” - mówi ze śmiechem.- “Chcemy, żeby porzucali te złe nawyki, ale niestety nie zawsze się to udaje. Czasem trzeba interweniować, bo jak gdzieś jeden drugiego wyczuje, że mają podobną przeszłość, to łatwiej im namawiać siebie nawzajem do jakichś kolejnych głupot, dlatego często dajemy im osobne miejsca pracy, bo niestety często takie znajomości kończą się jakąś wpadką.”

Nie wszyscy potrafili utrzymać się w pracy - niektórzy z byłych osadzonych pracują tylko 3 - 4 miesiące, po czym sami odchodzą z różnych powodów lub, gdy pracodawca nie widzi pozytywnych zmian, sam kończy współpracę.

“Jest rotacja, sam fakt, że przewinęło się dwadzieścia osób, a teraz została jedna, mówi sam za siebie. Jedna z tych osób pracowała natomiast u nas cztery lata, czyli bardzo długo.”

Pan Piotr opowiedział nam słodko-gorzką historię tego pracownika - zjawił się, gdy miał 19 lat, był już po pierwszym wyroku, żył w chaosie. Przyszedł, nie potrafiąc skleić jednego zdania, drżały mu dłonie, gdy tylko miał coś zrobić, ponieważ bał się, że sobie nie poradzi. Przez pierwszy miesiąc był pełen lęku, zdarzało się tak, że p. Piotr zabierał go nietrzeźwego z przystanku, aby mógł stawić się w pracy. Czy było warto dla kogoś się tak poświęcać? Chłopak po roku stał się fachowcem, który potrafił już jeździć sam do zleceń, można było na nim polegać. Niestety historia musi zatoczyć koło:

“Ciekawe jest to, że ta osoba wróciła do więzienia” - mówi p. Piotr. - “Ten chłopak miał jeszcze niezakończone wszystkie swoje sprawy i w końcu postanowił sam się zgłosić, bo zaczął być już po prostu ścigany o to. Ja osobiście jestem z niego bardzo dumny - wiem, że będzie tam trochę czasu, po czym będzie mógł żyć już kolejne 60 czy ileś lat w spokoju.”

Historia tego chłopaka wlała w nas dużo optymizmu i wiary w ludzi. Okazuje się bowiem, że p. Piotr utrzymuje z nim dalej kontakt i czeka na jego powrót. 

“- Ma jeszcze te dwa lata, ale mamy kontakt. Dzwoni do nas, czy to na co dzień, czy jakieś święta i rozmawiamy. Zawsze upewnia się czy trzymamy dla niego miejsce, a my ostatnio wysyłaliśmy dla niego także różne dokumenty, papiery, żeby nawet w zakładzie karnym mógł dalej działać, szkolić się czy pracować.

  • Od razu czuć jak dużą ma motywację. A jak jest z innymi?

  • Różnie bywa. Są tacy, u których od razu widać, że nie chce się im pracować i my też im szybko dziękujemy, są też tacy, którzy początkowo mają zapał, ale później wpadają znowu w jakieś dziwne historie, najczęściej jakieś nałogi, które ich odciągają. Chwilę jest fajnie, są zmotywowani, ale pieniądze kuszą do tego, żeby był ten alkohol czy narkotyki. Przepadają gdzieś.

  • Nie miał pan wątpliwości zatrudniając pierwszą osobę?

  • Nie myślałem o tym czy coś się zadzieje. Trochę były te obawy np. o kradzieże, awantury. Okazało się inaczej.”

Pan Piotr nie doświadczył nigdy agresji ze strony swojego pracownika, choć mówi, że zdarzały się mniejsze lub większe wybuchy wśród współpracowników, na szczęście to zawsze dosyć szybko znikało. 

“- A jak jest ze współpracą?

  • Wydaje mi się, że początkowo był taki dystans wśród nich. Mam wrażenie, że dzielili się na takie dwa obozy - tych, którzy mieli tę kryminalną przeszłość i tych, którzy jej nie mają. Ale im dłużej ktoś pracował, tym bardziej się to zacierało, znikał opór. Jak ktoś jest już tutaj długo, to jest zupełnie odwrotnie - nie ma dystansu, a jest wsparcie. Wspierają się nawzajem.”

Okazuje się, że współpracownicy potrafią być na tyle otwarci i empatyczni, że nawet, jeśli ktoś popełnił błąd, nie przyszedł, zaczął mieć trudności, to oni bronią takiej osoby i wstawiają się za nią.

“- Ile oni dostają takich szans? Raz błąd, drugi raz błąd... 

  • Różnie z tym bywa. Bywa tak, że jest jedna szansa, a jest tak, że ktoś wraca dwa, trzy, cztery razy. Ja mam zasadę, że nie zamykam tych drzwi - to raczej oni sami rezygnują z samych siebie, z tej pracy, brak im może odwagi. 

  • Pan jest chyba bardzo wyrozumiały.

  • Wydaje mi się, że wszyscy powinniśmy podchodzić do innych z takim “uniwersalnym językiem miłości”. Nie rozczulam się - podchodzę do tego na zasadzie “nawaliłeś w życiu, jak chcesz, zaciśnij te zęby i bierz się w garść, bo ja daję ci szansę, ucz się, ćwicz, bądź w czymś dobry, bo ja ci pomogę, ale ty musisz pracować.”

Firma Factory-Serw oprócz spawalnictwa, działa także w instalacjach rurociągowych, urządzeniach do fabryk, dużych konstrukcjach. Na co dzień pracownicy szlifują, spawają i tną.

“- Byli osadzeni pojawiają się już z jakimiś umiejętnościami, po szkoleniach czy przychodzą i nic nie potrafią, a wszystkiego uczą się w trakcie?

  • Różnie. Niektórzy np. tacy z fundacji, przychodzą już z jakimiś umiejętnościami, bo są po szkoleniach. Mają zazwyczaj podstawy, a umiejętności nabywa się tak naprawdę pracując. To wszystko trwa. Każdy, bez wyjątku, kto do nas przychodzi, musi się wdrożyć, zapoznać z firmą, z tym jak działamy. Na wszystko jest czas.”

Pan Piotr, zapytany o to, co jest najtrudniejsze w zatrudnianiu byłych osadzonych, mówi wprost:

“To, że znikają. Bywają tacy, którzy mają pretensje, że przez kilka miesięcy nie dostawali pensji, ale jak mogli ją dostawać, jak nie było ich w pracy? Bywają roszczeniowi, szczególnie jak coś idzie nie po ich myśli. Muszą zrozumieć, że nie będą o wszystkim decydować i trzeba się czasem dopasować.”

Po chwili dodał także:

“Chyba to jest najtrudniejsze - że wkłada się w to serce, przychodzą nic nie potrafiąc, po roku czy dwóch, gdy ta praca już naprawdę fajnie im idzie, potrafią zniknąć bez żadnego słowa. To jest wtedy przykre.”

Zapytaliśmy także o to, jak jest z uprzedzeniami u pracodawców:

“- Myśli pan, że pracodawcy są uprzedzeni?

  • Nie da się generalizować. Zależy od człowieka - są przecież firmy, która odgórnie odrzucają czy to obcokrajowców, czy osoby karane, bo taki zapis jest już w umowie. 

  • Jak pan myśli, czego się boją?

  • Boją się tego, że może będą kradli, będą nieuczciwi, leniwi, będą naciągać, będą wprowadzać nieład w firmie… Do pracowników trzeba mieć zaufanie, a oni się tego boją. To chyba nie jest kwestia doświadczenia czy edukacji, bo każdego można czegoś nauczyć. Mieliśmy tutaj też chłopaka, on akurat był uzależniony, brał dopalacze i też przyszedł roztrzęsiony, miał trudności w zebraniu własnych myśli, a po miesiącu nauki, potrafił już samodzielnie spawać.”

Korzystając z doświadczenia p. Piotra, zapytaliśmy o to, co można by zmienić, aby byli osadzeni znajdowali tę pracę, a pracodawcy chcieli ich zatrudniać:

“- Powinna być możliwość pracy i kursów w trakcie odbywania kary. Wiem, że gdzieś jakieś możliwości są, ale czy to wystarcza? Może trzeba by było zmienić ten system pracy, żeby dawał nadzieję, jakoś motywował, a nie, żeby była praca dla pracy. Praca jest po to, żeby nas rozwijała, ubogacała nam życie czymś ciekawym, żebyśmy mieli satysfakcję. Musimy nadać tej pracy sens.

  • A jaka jest rada dla pracodawców, którzy nigdy nie zatrudniali takich osób?

  • Nie ma czego się bać. Można być w kontakcie np. z waszą fundacją, z fundacją, która pomaga wykluczonym społecznie, żeby łatwiej się odnaleźć i nie trzeba się zastanawiać, tylko trzeba działać. Można zacząć choćby od tych staży - przyjąć jedną, dwie osoby, zobaczyć jak to wygląda, sprawdzić siebie i ich.”

Na sam koniec zapytaliśmy ponownie:

“- Czy warto dać komuś szansę?

  • Warto. Ja sam miałem wiele różnych szans w życiu, część wykorzystałem, część nie. Nie da się żyć nie dając innym szansy. Trzeba oddzielać człowieka od jego przeszłości. Trzeba mieć wolę, aby się przełamywać i pozostawiać otwarte te drzwi oraz serce.”

  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Instagram
  • Facebook Classic
  • Klasyczna YouTube
  • Twitter Classic
  • Google Classic
bottom of page